Karate z całą rodziną. Rusza program „Rodzina Pro-Active”
– To już prawie rok odkąd chodzimy na zajęcia karate tradycyjnego w programie „Rodzina Pro-Active”. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli przestać i to przerwać. Treningi karate tradycyjnego przede wszystkim kształtują sylwetkę. A do tego spędzamy wspólnie czas całą rodziną, a nie tylko siedząc bezczynnie przed telewizorem, czy komputerem – mówi Michał Ferdynus. Głowa rodziny i ojciec trójki dzieci. Wspólnie biorą udział w treningach karate tradycyjnego, w programie „Rodzina Pro-Active”.
Jesteście pięcioosobową rodziną, która aktywnie i czynnie bierze udział w projekcie „Rodzina Pro-Active”. O co w ogóle chodzi?
Właściwie to wszystko przez dzieci. Najpierw dzieci dowiedziały się o tym programie, później my znaleźliśmy informację o projekcie „Rodzina Pro-Active” i skończyło się tak, że wspólnie chodzimy na zajęcia. Postanowiliśmy sobie razem spróbować chodzić z dzieciakami na treningi i to się u nas przyjęło.
Ale dlaczego karate tradycyjne?
Dlatego, że to nasz wspólny wybór. Powiem szczerze, że zawsze podobała mi się ta forma aktywności fizycznej. Zresztą efekty widzimy po swoich dzieciach. Treningi karate tradycyjnego przede wszystkim kształtują sylwetkę. Ale też wzmacniają pewność siebie, jest trochę tej dyscypliny, szacunku dla innego i uczą też koncentracji. Czyli są to bardzo ważne sprawy o których rodzice powinni pamiętać, kiedy dorastają ich dzieci. Dla dzieci w wieku 5-10 lat jest to idealne rozwiązanie, które przynosi efekty. A do tego spędzamy wspólnie czas całą rodziną, a nie tylko siedząc bezczynnie przed telewizorem, czy komputerem.
Od kiedy chodzicie na zajęcia?
To już prawie rok i nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli przestać i to przerwać. To już taki nasz rodzinny rytuał, że dwa razy w tygodniu to jest minimum, kiedy musimy być na treningu.
I jakie efekty?
Dzieciaki mają: pomarańczowy, pomarańczowy i żółty pas i ćwiczą już także normalnie w klubie. A rodzice na razie sobie tylko trenują w ramach rekreacji. Odliczamy czas do startu programu „Rodzina Pro-Active” i będziemy chodzić wspólnie. My na razie bez pasów, ale kto wie jak się rozwinie ta nasza przygoda z karate tradycyjnym. Najważniejsze, żeby się poruszać i razem z rodziną spędzać czas.
Rozumiem, że nie jesteście samotni na tych zajęciach?
Absolutnie. Bardzo dużo rodzin przychodzi wspólnie na treningi karate tradycyjnego, ale pewnie równie dużo jeszcze o tym projekcie nie wie. Fajnie to wygląda, bo jest grupa rodziców, którzy oglądają, podpatrują i komentują, a później dzieciaki komentują patrząc na popisy swoich rodziców (śmiech). Żyjemy tym razem z dziećmi.
To jest chyba dobry moment dla samorządów, szkół, czy wszystkich chętnych, żeby do tego projektu przystąpić.
Zdecydowanie tak, zwłaszcza, że zajęcia są przecież darmowe. To jest super pomysł i same pozytywy. Karate tradycyjne jako forma aktywności to jest coś idealnego dla całych rodzin. Nie ma tutaj żadnej formy agresji, ale jednocześnie jest to budowanie tej pewności siebie, szacunku i bardzo podoba mi się wpływ na rozwój młodego człowieka. Bo wszystkie pozycje w karate są na wyprostowanym kręgosłupie, wszystkie są obustronne i jest duży nacisk na koordynację ruchową. Jeżeli chodzi o rozwój fizyczny dziecka to same plusy. Dorosłego zresztą też.
A czy jakieś domowe potyczki robicie?
(śmiech). Nie, nie. Tylko w ramach treningów. To nie jest tak, że tatuś udowadnia swoim dzieciom w domu, czego się właśnie nauczył. Od tego mamy treningi.